Tydzień w Izraelu

Tydzień w Izraelu - Ein Gedi

Izrael od zawsze mnie pociągał. Ziemia Święta, kolebka chrześcijaństwa, cel krucjat, miejsce starć cywilizacji, religii i idei . W tym wpisie opowiem Wam czy warto jechać do Ziemi Świętej? Czy tydzień w Izraelu to wystarczająca ilość czasu? Na co warto zwrócić uwagę, a co można spokojnie pominąć? 

Oczywiście tydzień w Izraelu to zdecydowanie za mało, aczkolwiek wystarczy, żeby zainteresować się tym krajem. Wszystkie przedstawione poniżej poglądy są moimi subiektywnymi wrażeniami (oprócz przytoczonych faktów).

Izrael

Na początek tradycyjnie trochę faktów i ciekawostek:

  • Izrael jest to kraj w Azji Zachodniej położony na wschodnim brzegu Morza Śródziemnego.
  • Stolica : Tel Awiw-Jafa / Jerozolima (z tą stolicą, to nie takie proste – wyjaśnię poniżej)
    Język : hebrajski, arabski
    Waluta: nowy szekel (przelicza się do złotówki praktycznie 1:1)
    Ludność : około 9 milionów
    Powierzchnia : około 22 tysięcy km2 (Polska ma 312).
  • Izrael jest jednym z najlepiej wykształconych krajów na świecie z największą ilością inżynierów, naukowców i doktorów przeliczając na mieszkańca. W przeliczeniu na jednego mieszkańca Izrael posiada największą liczbę muzeów.
  • Morze Martwe jest najniższym punktem na Ziemi. Znajduje się 417 metrów poniżej poziomu morza.
  • Po USA, Izrael ma największą na świecie flotę samolotów. Izrael zajmuje 11 miejsce w rankingu najpotężniejszych armii na świecie. Izrael ma szacunkowo 80-200 głowic atomowych.
  • W tym kraju każdy, bez względu na płeć odbywa obowiązkową służbę wojskową trwającą 2-3 lata. Na ulicach pełno jest młodych ludzi z bronią.
  • Jerozolima jest świętym miejscem dla trzech największych religii na świecie (Chrześcijaństwa, Islamu i Judaizmu). Dwukrotnie zniszczona, oblężona 23 razy, atakowana 52 razy i odzyskiwana 44 razy Jerozolima jest jednym z najstarszych miast na świecie.
  • Albert Einstein mógł zostać prezydentem Izraela. Odmówił.

Porady, tipy, praktycznie informacje

  • Jednym z najważniejszych świąt dla Żydów jest Szabat. Przypada on na ostatni dzień tygodnia, czyli sobotę. Tego dnia wyznawcy judaizmu mają zakaz wykonywania jakichkolwiek obowiązków, chodzenia do pracy, czy nawet używania elektryczności. Ten czas powinien być wykorzystany na spędzenie radosnych chwil ze swoją rodziną, czy odwiedzenie synagogi. Warto zaznaczyć, iż transport publiczny jest znacznie ograniczony, nie latają także samoloty państwowych linii lotniczych.
  • Możesz mieć problem jeśli w swoim paszporcie masz pieczątkę z jakiegokolwiek islamskiego kraju. Ja miałem irańską i przed wycieczką do Izraela paszport wymieniłem.
  • Z pieczątką z Izraela raczej na pewno nie wjedziesz do większości krajów islamskich. Dlatego też Izrael daje pieczątkę na oddzielnej karteczce. I uwaga! Ta karteczka jest bardzo ważna. To Twoja wiza i nie zgub jej!
  • Po angielsku porozumiesz się raczej bez problemu.

Transport

Poruszanie się po Izraelu jest łatwe i przyjemne. Najprostszą opcją jest wynająć auto, nie jest wcale tak drogo. Jednak z uwagi na fakt, że chcieliśmy odwiedzić jeszcze Jordanię, ta opcja nie wchodziła w grę (nie ma szans przejechać wynajętym autem przez granicę Izrael-Jordania). Także poruszaliśmy się transportem publicznym – polecam „wyznacz trasę” w Google Maps i wybór transportu publicznego, w Izraelu działa bez zarzutu. Dość popularny jest również autostop – ludzie zatrzymują się w miarę chętnie i nie chcą pieniędzy (w przeciwieństwie do Jordanii). Warto odnotować, że Izrael nie jest dużym krajem. Transport z samego południa do Tel Awiwu to niecałe 4 godziny drogi.

Ceny

Krótko mówiąc – jest drogo. Butelka wody w sklepiku to wydatek ok 10 złotych, piwo – 20, jedzenie to grube kilkadziesiąt PLN. Znaleźliśmy jedno miejsce, które podawało fenomenalnego falafela w samym centrum Jerozolimy. Ale o tym jeszcze wspomnę. Polecam robić zakupy w dużych supermarketach – puszkowane jedzenie czy hummus (ten jest tani!!) są w przystępnych cenach. Ale np nabiał, sery, jajka – ich ceny przyprawiają o zawał serca.

Kontrole graniczne

Izrael jest rzekomo najbardziej strzeżonym krajem na świecie. Mundurowi z długą bronią są na każdym kroku. Bądźcie gotowi na wszelakie kontrole, zwłaszcza na lotnisku. Mogą Was pytać o przeszłość, o rodzinę, o odwiedzone kraje, skąd znasz współtowarzyszy podróży, itp. O to samo mogą spytać innych z Twojej grupy i sprawdzać czy Wasze odpowiedzi się pokrywają. Generalnie na lotnisku to wszystko przebiega sprawnie i bezstresowo, ale zabiera dużo czasu. Weź to pod uwagę i dodaj dwie a nawet trzy godziny do swojego planu podróży. Innymi słowy – bądź na lotnisku odpowiednio wcześniej. W hostelu w Tel Awiwie słyszeliśmy o dwóch osobach, które po prostu nie poleciały, bo podczas „przesłuchania” ich samolot odleciał.

Jedzenie

Przez ten tydzień w Izraelu jedliśmy przeróżne rzeczy. Ale może oddam głos Martynie, na jedzeniu zna się jak mało kto 😉

Generalnie cały Izrael to azymut bardzo cenny pod kątem kulinarnym. Stąd pochodzi mnóstwo dań, które są teraz popularne na całym świecie a właśnie w tej części świata mają swój początek. Mowa oczywiście o Hummusie i Falafelu. Ten pierwszy znajdziemy wszędzie! Dosłownie, będąc w Izraelu, można się w nim kąpać. Nawet najmniejsze sklepy spożywcze mają zawsze przynajmniej kilka wersji gotowego hummusu, każdy przyzwoitej jakości. Napewno najlepszy znajdziemy w małych knajpkach gdzie znaczną przewagą są lokalsi a nie turyści.

Najpyszniejszy falafel, do tego bardzo tani jedliśmy w Jerozolimie, zaraz za wyjściem z Bramy Damasceńskiej. Szczególnie polecam to miejsce ponieważ serwowano tam także genialną Babę Ghanoush, czyli pastę z pieczonego bakłażana, tahiny i odrobiny cytryny.

Poza Hummusem i Falafelem, obowiązkowo w Izraelu trzeba spróbować chałwy. To nie jest ten ciężki, przesłodzony blok, który my dobrze pamiętamy z dzieciństwa a niesamowicie lekka chałwa w formie włosów. Naprawdę wyglada jak srebrzyste włosy w plastikowym pudełku. Takiej właśnie koniecznie szukajcie na straganach i w dobrych superkarketach. Jest naprawdę warta każdego szekla. Słodka, ale nie za bardzo, z głęboką nutą wanilii, delikatnie gorzkawa, puchata i w sekundę rozpływająca się na języku. Dla mnie ten moment kiedy wyszłam ze sklepu i pochłonęłam pół wielkiego pudełka jeszcze na parkingu, 5 metrów od wejścia, to zdecydowanie najlepsze wspomnienie kulinarne z tego kraju.

Chodząc po uliczkach starych miast, obowiązkowo trzeba skoczyć na szklaneczkę świeżo wyciskanego soku z granatów. Słodki, orzeźwiający i super zdrowy jest idealną przerwą dla kubków smakowych po ogromnej ilości przypraw i zapachów jakie nas spotkają w każdej z past i dań w Izraelu.

Jeśli lubicie jajeczne śniadania, to warto znaleść kawiarnię serwującą szakszukę i zamówić do niej miętową herbatę. Herbata nie jest tu unikatem, ponieważ zarówno Jordania, Maroko, Turcja czy Egipt mają swoje odpowiedniki tego napoju, ale naprawdę świetnie orzeźwia i razem z porządną szakszuką, dostarczą Wam energii na przynajmniej pół dnia zwiedzania :).

Co widzieliśmy przez tydzień w Izraelu?

Plan był taki, żeby lądując w Tel Awiwie, przejechać Izrael na południe, zwiedzić Jordanię, a w drodze powrotnej zostać jeszcze 2 dni w Tel Awiwie. Nasze atrakcje to:

  • Jerozolima – mój osobisty faworyt. To miasto jest przesączone historią. Poświęciłem jej oddzielny wpis TUTAJ.
  • En Gedi – przepiękna oaza niedaleko Jerozolimy. Warto.
  • Masada – starożytna twierdza żydowska, położona na wzgórzu. A must see!
  • Morze Martwe – surrealistyczne miejsce i najniżej położony obszar na naszej planecie.
  • Red Canyon – kanion położony na południu Izraela niedaleko granicy egipskiej. Ten punkt śmiało można ominąć. My byliśmy rozczarowani. Jako alternatywę polecam sam Eilat (i na przykład nurkowanie), albo trekkingi jego w okolicy.
  • Tel Awiw – nowoczesne, kosmopolityczne miasto. Takie przeciwieństwo Jerozolimy. Zdecydowanie warto zobaczyć.

A jak mógłby przykładowo wyglądać tydzień w Izraelu?

Niżej każdą z atrakcji opiszę dokładniej wraz z propozycjami noclegów.

  1. Jerozolima – przyjazd do miasta, zwiedzanie, zachód słońca i nocne spacery.
  2. Jerozolima – zwiedzanie w ciągu dnia, pod koniec dnia transport do Ein Gedi.
  3. Trekking po Ein Gedi. Tras jest na cały dzień. Potem transport do Masady, która jest dość blisko.
  4. Wejście do Masady na wschód słońca i zwiedzenie twierdzy. Potem transport nad Morze Martwe i odpoczynek.
  5. Przejazd do Eilat i zobaczenie Czerwonego Kanionu (lub czegoś alternatywnego).
  6. Droga do Tel Awiw, zwiedzanie miasta wieczorem i nocą.
  7. Tel Awiw – zwiedzanie miasta w ciągu dnia (koniecznie Jaffa!).

Przejdźmy zatem do konkretów…

Tydzień w Izraelu

Booking.com

Jerozolima

Jerozolima - widok na stare miasto ze Wzgórza Oliwnego.
Jerozolima – widok na stare miasto ze Wzgórza Oliwnego. Widoczna charakterystyczna Kopuła Na Skale.

Jerozolima doczekała się osobnego wpisu. Jeśli chcesz wiedzieć jak wykorzystać dwa dni w Jerozolimie – zapraszam tutaj.

En Gedi

A tak naprawdę Park Narodowy En Gedi. Jak sama nazwa wskazuje jest parkiem narodowym położonym na zachodnim brzegu Morza Martwego. Park ten zajmuje większą część oazy En Gedi i jego zieleń zdecydowanie wyróżnia się na tle Pustyni Judzkiej.

Gdzie nocować?

Obok parku jest hostel. My jednak wybraliśmy nocleg na dziko w pobliżu szkoły (pozwolił nam na to stróż). Na poniżej mapce ta szkoła zwie się En Gedi Field School.

Jak się tam dostać?

Jedzie tu bezpośrednio autobus z Jerozolimy. Na dworcu wszystkiego się dowiecie. Jest kilka autobusów dziennie.

Jak zwiedzać?

Chodzenia po parku jest na ładnych parę godzin. Kupując bilet dostaniemy mapę i tak naprawdę od nas i naszej kondycji zależy jaką trasę wybierzemy. Park ma dwa kaniony – Wadi David i Wadi Arugot. Osobiście polecam iść Wadi David aż do końca, po drodze oglądając wodospady, potem przejść do Wadi Arugot i przejść go górą a wrócić dołem (uwaga, będziesz wtedy brodził w wodzie). Można też wyjść aż na sam szczyt. Poniżej mapka:

Park Narodowy En Gedi

A tak wygląda Ein Gedi

En Gedi - widok od strony wejścia do parku
En Gedi – widok od strony wejścia do parku
Jeden z wodospadów w Wadi David
Jeden z wodospadów w Wadi David
Widok z En Gedi na Morze Martwe. Na horyzoncie góry Jordanii.
Widok z En Gedi na Morze Martwe. Na horyzoncie góry Jordanii.
Wędrujący Kacper
Wędrujący Kacper
Widok z En Gedi w stronę wschodnią.
Widok z En Gedi w stronę południową. Widoczne szlaki łączące oba kaniony.
Wejście do Wadi Arugot
Wejście do Wadi Arugot
Wadi Arugot
Wadi Arugot
Miejsce to jest celem wielu wycieczek szkolnych. Aby uniknąć niepotrzebnego kontaktu polecam zacząć zwiedzanie jak najwcześniej.
Miejsce to jest celem wielu wycieczek szkolnych. Aby uniknąć niepotrzebnego kontaktu polecam zacząć zwiedzanie jak najwcześniej.
A jak mokną to krzyczą
A jak mokną to krzyczą…

Masada

Z hebrajskiego znaczy „forteca”. Jest starożytną twierdzą żydowską położonej na szczycie samotnego płaskowyżu nas Morzem Martwym. Dostęp do płaskiego szczytu w kształcie rombu jest trudny, a twierdzy bronią strome kilkusetmetrowe zbocza – do 410 metrów ponad poziom Morza Martwego. W czasie wojny żydowskiej była jednym z ostatnich punktów oporu przeciwko Rzymianom. Podczas oblężenia cała załoga twierdzy odebrała sobie życie.

Za wikipedią:

W roku 73 n.e. Masada była jednym z trzech ostatnich punktów oporu przeciw Rzymianom. Oblężenia twierdzy podjął się Flawiusz Silwa. Brało w nim udział 5 tysięcy żołnierzy rzymskich oraz 9 tysięcy niewolników i jeńców, wykorzystywanych głównie do prac ziemnych. Dzięki nim usypano skarpę, po której rozpoczęto szturm fortecy przy pomocy wieży oblężniczej. Na czele broniących się zelotów stał Eleazar ben Jair. Kiedy dostrzeżono bezcelowość dalszej obrony, zgodzono się na propozycję zbiorowego samobójstwa wysuniętą przez ben Jaira. Każdy mężczyzna zabił żonę i dzieci, następnie wylosowano dziesięciu zelotów, którzy zabili pozostałych mężczyzn, z tych wybrano jednego, który zabił pozostałych i wreszcie popełnił samobójstwo. Pozostawiono nietknięte zapasy żywności, aby Rzymianie wiedzieli, że nie wzięli twierdzy głodem. Flawiusz podaje liczbę 960 obrońców, którzy odebrali sobie życie. Ocalały dwie kobiety z pięciorgiem dzieci, ukryte w kanale.

Masada jest symbolem heroicznego oporu do samego końca. Zwłaszcza dla Izraelczyków stanowi symbol heroicznej walki. Na jej ruinach izraelscy żołnierze składają przysięgę wojskową, wypowiadając słowa „Masada nigdy więcej nie zostanie zdobyta”

Jak dojechać?

Autem, autobusem, autostopem z En Gedi. To mniej niż 30 minut jazdy. Na upartego można tę trasę przejść piechotą 😉

Gdzie nocować?

Zaraz obok wejścia do Masady jest hostel. Natomiast około kilometra na południe jest dziki camping – tam można się rozbić z namiotem.

Jak zwiedzać?

Na szczyt Masady można wejść pieszo lub wjechać kolejką. Od Was zależy co wybierzecie. My weszliśmy. Zdecydowanie polecam wejście w momencie otwarcia bramy i zobaczenie wschodu słońca ze szczytu. Potem pospacerować po ruinach fortecy.

W drodze do Masady
W drodze do Masady
Noc na campingu
Noc na campingu
Na szczycie Masady
Na szczycie Masady
Widok ze szczytu. Widoczny hostel (światełka) i trasa na szczyt.
Widok ze szczytu. Widoczny hostel (światełka) i trasa na szczyt.
Kolejka na szczyt
Kolejka na szczyt
Widok ze szczytu. W tle Morze Martwe.
Widok ze szczytu. W tle Morze Martwe.
Wschód słońca i ruiny Masady.
Wschód słońca i ruiny Masady.
Ruiny twierdzy.
Ruiny twierdzy.

Ruiny Masady.

Widok z Masady na Morze Martwe.
Widok z Masady na Morze Martwe.

Martyna wraca ze szczytu.
Martyna wraca ze szczytu.

Morze Martwe

Jest to dość surrealistyczne miejsce. Jest najniżej położonym obszarem na Ziemi a niezwykle wysokie zasolenie tego zbiornika sprawia, że na powierzchni z łatwością unoszą się ludzie nieumiejący pływać. Rzymski wódz Wespazjan, chcąc sprawdzić to zjawisko, kazał wrzucać do wody jeńców. Według tradycji głęboko na dnie leżą ruiny Sodomy i Gomory. Poziom wody w Morzu Martwym stale spada. Przez ostatnie 40 lat powierzchnia morza zmniejszyła się o 30%.

Jak zobaczyć? Gdzie spać?

Do Ein Bokek dotrzemy autem, autobusem lub autostopem. Jednak polecam zatrzymać się w pobliskim Neve Zohar – jest taniej niż w zdominowanym przez Rosjan Ein Bokek. Żeby zobaczyć kawałek Morza Martwego polecam spacer z Neve Zohar do Ein Bokek i z powrotem.

A tak to wygląda. . .

Red Canyon

Do tego kanionu można dostać się autobusem z Eilatu. Jednak, jak wspomniałem wcześniej, moim zdaniem nie warto (chyba, że podobnie jak Martyna kochacie kaniony). Jeśli jednak tam będziecie – polecam spacer o wschodzie słońca. W obie strony to około godzina drogi. Przy kanionie znajduje się camping.

Tel Awiw

W Tel Awiwie spędziliśmy dwa dni. Zdecydowanie można tu spędzić więcej czasu, jeśli ktoś lubi miasta. My nocowaliśmy w Beachfront Hostel i zdecydowanie to miejsce polecam. Położony przy samej plaży pozwala nam na spacer do Jafy jak również do nowoczesnego centrum miasta. Do tego posiada przyjemny bar na dachu z pięknym widokiem na morze.

Jak zwiedzać?

Polecam wstać na wschód słońca (tak, lubię wschody) i przespacerować się brzegiem morza do Jafy. Drugą część dnia (lub dzień następny) przeznaczyć na spacer po centrum miasta. Polecam też wjechać na Azrieli Obserwatory (jeden z trzech drapaczy chmur) i zobaczyć miasto z góry.

W Tel Awiwie nie robiłem już wiele zdjęć. Po prostu spacerowaliśmy i chłonęliśmy miasto…

Wschód słońca widziany sprzed naszego hostelu.
Wschód słońca widziany sprzed naszego hostelu.
Widok na Jafę.
Widok na Jafę.
Widok na centrum miasta ze wzgórza w Jafie.
Widok na centrum miasta ze wzgórza w Jafie.
Widok z Azrieli Observatory.
Widok z Azrieli Observatory.
Azrieli Observatory
Azrieli Observatory

A z Izraela ruszyliśmy do Jordanii. I o tym będzie kolejny wpis. Jordania jest piękna!

Po co czekać? Zarezerwuj nocleg już teraz 🙂

Booking.com

Comments are closed.